niedziela, 30 grudnia 2012

Kurs Wikliny z uprawnieniami - Zapraszamy!!





Witam,
Mam propozycję dla wszystkich chętnych nauczenia się technik plecionkarskich od najlepszych.

KURS WIKLINA I STOPNIA

Poprosiłam o zorganizowanie specjalnie dla nas indywidualnego szkolenia w ośrodku szkoleniowym Akademii Łucznica pod Warszawą. W związku z tym posiadamy jeszcze 4 wolne miejsca na kurs w terminie 25.02-2.03 2013.

Normalnie kurs kosztuje 790zł 

dla nas jest to koszt 700zł w tym noclegi, wyżywienie oraz materiały potrzebne na kursie!!


W programie:
  • organizacja pracowni
  • podstawowe sploty wikliniarskie
  • formy dekoracyjne i biżuteria
  • techniki wykonania
  • wykonywanie własnych projektów

    wykłady:
    - tradycja plecionkarstwa wiklinowego
    - odmiany wikliny i uprawy
    - pielęgnacja własnej plantacji

Uczestnicy szkoleń otrzymają zaświadczenia o ukończeniu kursu zgodne z dokumentacją programową na podst. Rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej oraz Ministra Pracy i Polityki Socjalnej z dnia 3 lutego 2006 r w sprawie zasad i warunków podnoszenia kwalifikacji zawodowych i wykształcenia ogólnego dorosłych. (Dz. U. Nr 31, poz. 216).
Zaświadczenia uprawniają do samodzielnego prowadzenia pracowni rękodzieła artystycznego.

 OSOBY CHĘTNE BARDZO PROSZĘ O KONTAKT DO 15 I 2013



czwartek, 27 grudnia 2012

Pomysł koleżanki - Szkoleniowa 3




Witam Was serdecznie poświątecznie :-)
My tu w spowolnionym tempie działamy, a moja genialna koleżanka na genialny pomysł założenia własnego biznesu wpadła. Doświadczenie ma, że hej, to dlaczego go nie wykorzystać!
Zajrzyjcie tutaj może ktoś z Was skorzysta, a jeżeli nie to proszę prześlijcie dalej. Dajmy dziewczynie skrzydła rozłożyć!!


Tak trzymaj Gosiu, a Wam: Wielkie dzięki :-)

wtorek, 25 grudnia 2012

Świąteczne życzenia


Mam nadzieję, że po świątecznej krzątaninie nadszedł wreszcie dla wszystkich czas świętowania, odpoczynku i radości w gronie najbliższej rodziny. Wraz z moimi dwoma córeczkami jedenastoma :-) psami, 8 kaczkami, 4 kurami i jednym kotem życzymy Wam wszystkiego co najlepsze i najpiękniejsze.

sobota, 22 grudnia 2012

Sprawdzony przepis na pyszne ciasto

Nie wiem jak Wam, ale mnie się podoba Wigilia w poniedziałek... Nie czuję jakoś zwykłej świątecznej presji. Sobota i niedziela przede mną! Wszystko spokojnie zdążę zrobić i nawet na bloga jeszcze parę minut zostanie!

 Zazwyczaj w Wigilię spotyka się razem cała nasza rodzina, wychodzi całkiem niezła drużyna bo prawie 20 osób. W tym roku trochę smętnie bo w każdej rodzinie dzieciaki chorują... połowa z nas na antybiotykach... Ja z dziewczynkami niestety też :-( Postanowiliśmy, że bezpieczniej dla wszystkich będzie jeżeli nie spotkamy się w Wigilię... Mamy nadzieje, że II Dzień Świąt będzie już w miarę bezpieczny i nic nie zmutujemy :-)

Tak, czy siak co roku każdy ma swój przydział do zrobienia. Moja mama przygotowuje rybę, mięsa i kluski z makiem. Bracia przynoszą pierogi i wszelkie potrzebne dodatki (u nich są najmłodsze dzieci 1-3) więc ich nie nadwyrężamy :-) A my przygotowujemy olbrzymią ilość sałatki jarzynowej oraz ziemniaczanej - przepysznej do mięs!! Sałatki robimy wszyscy! Ja mój mąż i dziewczynki :-) Oprócz sałatek co święta i Bożego narodzenia i Wielkanocy mam obowiązek upiec "Walijski chlebek herbaciany".

Keks, cherbaciany chlebek walijski, zielona ekspansja, ciasto przepis

Jest to przepyszne ciasto podobne do keksu przy czym jego przygotowanie zajmuje około 10-15 minut (nie licząc moczenia przez noc rodzynek). Co do moczenia rodzynek to z góry muszę powiedzieć, że nienawidzę mokrych rodzynek w serniku, a ciasto walijskie wprost uwielbiam!! Tak jak zresztą wszyscy z mojej rodziny oraz wszyscy przyjezdni :-)

No to podaję przepis, dodam, że oryginalny, przywieziony z Walii od 100% Walijki. Jest najprostszy na świecie i jeszcze nie zdarzyło mi się żeby wyszło coś nie tak!!



Herbaciany chlebek walijski – keksik  :-)

 Piec  około  70 min w 180*C  upieczenie sprawdzić patyczkiem :-)

450g  rodzynek sułtanek
450g mąki
350g cukru brązowego Dammera
350ml  bardzo mocnej herbaty (musi być zimna)
2  duże całe jajka
2  łyżeczki proszku do pieczenia
2  szczypty soli 



I tak, w cieście nie ma ani grama tłuszczu!!! Tylko duuużo cukru i rodzynek.
Żeby ciasto było bardziej świąteczne dodaję bakalii. Świetnie sprawdzają się posiekane suszone figi i orzechy włoskie. Po prostu mieszam rodzynki z bakaliami tak, aby razem wychodziło 450g :-)

Przygotowanie:


1. Do dużej miski wsypać sułtanki i zalać je zimną herbatą i pozostawić do namoczenia na 5 godzin (ja zostawiam na noc)
 
2. Przed pieczeniem rano przygotować długą wąską blachę (dużą keksówkę). Mocno natłuścić lub wyłożyć papierem do pieczenia. Ja polecam papier :-)

3. Do miski z rodzynkami dodać resztę składników - mąkę przesianą z proszkiem do pieczenia, sól, jajka i cukier.

Keks, cherbaciany chlebek walijski, zielona ekspansja, ciasto przepis
 
Wymieszać całość drewnianą łyżką. To będzie bardzo gęsta masa, więc trzeba dokładnie wymieszać żeby nigdzie nie pozostały grudki mąki. Jeżeli jest zbyt gęsta, to znaczy mąka nie daje się wmieszać w masę, dolać odrobinkę zimnej herbaty. Jak widać na zdjęciu łyżka stoi!!

Keks, cherbaciany chlebek walijski, zielona ekspansja, ciasto przepis
 
4. Masę przełożyć do blachy. Masa ma być bardzo gęsta i lepiąca, ale bez widocznej białej mąki. Na wierzch masy w foremce posypać jeszcze brązowy cukier – skórka zrobi się chrupiąca.

Keks, cherbaciany chlebek walijski, zielona ekspansja, ciasto przepis

5. Piec około 70 minut. Ciasto będzie w kolorze herbacianym więc niech was nie zwiedzie jego ciemny kolor. Nie wyjmujcie blaszki wcześniej!! Najlepiej sprawdzić upieczenie drewnianym patyczkiem biorąc poprawkę na dużą ilość rodzynek w cieście!!

Keks, cherbaciany chlebek walijski, zielona ekspansja, ciasto przepis

Życzę smacznego!! Czekam też na Wasze opinie :-)


czwartek, 20 grudnia 2012

Robimy ozdoby choinkowe :-)

To już drugie święta, które spędzać będziemy w naszym nowym domu. Zawsze mieliśmy pełnowymiarową choinkę. To znaczy taką, która mieściła się w mieszkaniu, od podłogi do sufitu - zawsze na styk :-) Mój mąż oczywiście zawsze się odgraża, że "w tym roku" będzie mała choinka, raz nawet zagroził plastikową. Dostaliśmy takową w spadku po teściowej... Rozłożył 2 najniższe piętra i choinka powędrowała do piwnicy :-) W tym roku też się nasłuchałam... Tym razem to jednak zeszłoroczna sprawka Daisy!! Ale zacznę może od początku.

Sporo podróżujemy i postanowiliśmy, że zamiast tak zwanych "kurzołapów" - figurek, dzbanuszków i takich tam, będziemy sobie na pamiątkę przywozić magnesy na lodówkę oraz ozdoby świąteczne. Całkiem sporo się tego uzbierało!! Mamy ręcznie zdobione czajniczki prosto z Chin, przepiękne złote lokomotywy z Nowego Jorku, ceramicznego mikołaja w samolocie z Texasu, gwiazdy z Wielkiej Brytanii i wiele, wiele innych ciekawostek. Kiedyś takich zabawek u nas nie można było kupić więc znaczyły dla nas wiele. Ubierając choinkę rozwijaliśmy zabawki zawinięte w papier i wspominaliśmy sobie kolejne miejsca...Ubieranie świątecznego drzewka było dla nas jak podróż w czasie...

Zabawek choinkowych i bombek miałam mnóstwo tyle, że nie sposób było ich upchnąć na 1 choinkę. Właśnie dlatego co roku nasza choinka była strojona w inne kolory. Tak, abyśmy mogli zmieniać ozdoby. W zeszłym roku po raz pierwszy obchodziliśmy Święta w nowym domu. Tu mamy miejsce na ponad 3 metrową choinkę i wreszcie mogłam zawiesić na niej wszystkie moje ozdóbki. Potrzebna mi była drabina!!! No ale.... Pewnego wieczoru nasze psy zostały same w domu... kiedy wróciliśmy nasze drzewko leżało na podłodze otoczone drobinkami szkła z moich bombek i ozdóbek!! Moja kolekcja bardzo ucierpiała....

W tym roku mój mąż powiedział, że nie będzie dużej choinki.. zawsze tak mówi ;-) więc się zbytnio tym nie przejęłam. I miałam rację!! Przedwczoraj przy drzwiach jednego z supermarketów, przy punkcie sprzedaży drzewek świątecznych zobaczyłam moją choinkę... Nie odezwałam się słowem. A mój mąż powiedział "To jest choinka dla nas"... Miała 3,5 metra i nie mieściła się w busa. Daliśmy jednak radę!!

Choinka jest i to duuuża, ale ozdóbek brak!! Trzeba zrobić!! No to robimy :-)


Pierwsze "Pawie oczka"



Tniemy wąskie paski kolorowego sztywnego papieru. 4 długości. Może też być więcej i w różnych kolorach. Układamy na stosiku po jednym najdłuższy na spodzie a potem stopniowo coraz krótsze zawijamy jedno po drugim i spinamy spinaczem. To najprostszy wzór. Jeżeli zepniemy 2 pawie oczka to stworzymy serduszko. Można też zrobić motyli ptaszki i inne stworzonka. Ja mam jednak w grupie 4 latka więc robię "Pawie oczka" :-)


A tak wyglądają na choince :-) My w tym roku na kolorowo! Trochę czerwieni, złota i mnóstwo fioletów i różowego. Dziewczynki tak wybrały :-)

Zielona Ekspansja, ozdoby choinkowe z papieru

"Kozia broda" Nie wiem dlaczego tak się nazywa... Robiłam je z moim dziadkiem... lata temu...

Zielona Ekspansja, ozdoby choinkowe z papieru

Wycinamy koło z papieru. Przecinamy na 2 połówki. Ja wycinam jeszcze małe koło po środku. Potem łatwiej przez otworek sznureczek do wieszania przeciągnąć. Przy linijce zaginamy kawałek. który smarujemy klejem.

Przygotowujemy "brodę". Trzeba złożyć bibułę w płaski rulonik. Jeden koniec obcinamy i nacinać frędzelki.

Zielona Ekspansja, ozdoby choinkowe z papieru

Sklejamy kapelusik. Zwijamy bibułę i zszywamy nitką, żeby się nie rozwinęło. Ta nitka może potem być zawieszką. Przeciągamy igłę przez otworek i już!!

Zielona Ekspansja, ozdoby choinkowe z papieru

A tak wygląda na choince :-)



"Papierowa bombka" - to nasz debiut z tym cudeńkiem... Okazała się dość trudna i dziewczynki nie chciały się z nią bawić :-(

Zielona Ekspansja, ozdoby choinkowe z papieru

Nacinamy równej szerokości paski. Składamy w stosik na układając kolory na przemian. Potrzebne są koraliki. Przebijamy igłą z nitką stosik przykładając z obu stron koralik. Musi być przeszyte tak, aby paski papieru chciały się rozsuwać. Tą samą nitką dalej przebijamy drugi koniec pasków znowu spinając je koralikami. Teraz trzeba równomiernie rozsunąć paski papieru.

I wygląda tak :-)

Zielona Ekspansja, ozdoby choinkowe z papieru


"Rożek" To świetna ozdoba choinkowa! Można w niej schować drobne prezenty, albo słodycze dla dzieci. Jest też bardzo prosta w wykonaniu :-) Wycinamy kształt rożka - 4 połączone trójkąty, co drugi musi mieć dodatkowo uszko - zawieszkę.
Taki rożek można znaleźć na internecie pod nazwą iciclebox, a tu można znaleźć szablon

Zielona Ekspansja, ozdoby choinkowe z papieru

Ja dodatkowo dorobiłam kokardę

Zielona Ekspansja, ozdoby choinkowe z papieru

I wygląda oooo.. tak :-)
Zielona Ekspansja, ozdoby choinkowe z papieru

No, a teraz to już tylko wieszanie bombek, ozdób i łańcuchów....

Zielona Ekspansja, dzieci stroją choinkę

Zielona Ekspansja, ozdoby choinkowe z papieru

Zielona Ekspansja, ozdoby choinkowe z papieru



środa, 19 grudnia 2012

KLUB SZCZĘŚLIWEJ KSIĄŻKI


No to możemy ruszać z zabawą!! Niniejszym ogłaszam otwarcie KLUBU SZCZĘŚLIWEJ KSIĄŻKI!

Tu nasze niechciane książeczki znajdą nowych właścicieli, którzy chętnie się nimi zaopiekują. A może nasze książki przewędrują z rąk do rąk?
Przygotowałam na stronie głównej przekierowanie na oddzielną stronę gdzie w komentarzach możecie zawieszać listy swoich niechcianych książek. Każdy kto będzie chciał przygarnąć jakiś tytuł musi się zgłosić do Was osobiście poprzez zawieszony przez Was link więcej na stronie KLUBU

ZAPRASZAM DO ZABAWY!!!

CZEKAM TEŻ NA SUGESTIE :-)

Dziewczyny proszę podajcie dalej informacje o klubie. Więcej osób oznacza lepszą wymianę i lepszą zabawę :-) Zgłoście się do mnie to prześlę Wam miniaturkę loga KLUBU :-)

poniedziałek, 17 grudnia 2012

PODARUJ KSIĄŻCE 2 ŻYCIE :-)

Moje życie to nieustanna bieganina. Napięty grafik spotkań, klienci, dzieci, zwierzaki... Ciągłe wyjazdy. Dla siebie czasu mam naprawdę niewiele. W związku z tym posiadłam umiejętność "połykania książek". Czytam 1 książkę na wieczór. Nie, nie taką ambitną. Taką na "odmóżdzenie". Przy takich książkach mój mózg nagle się wyłącza i przestaje myśleć o 1000 rzeczach na raz. Myśli przestają krążyć, pomysły przestają się wyłaniać. Chowają się gdzieś w zakamarkach umysłu i na tą chwilę zasypiają. I to jest dla mnie największy wypoczynek - niemyślenie. "Połykanie książek" jest bardzo nieekonomiczne  :-(  W ciągu miesiąca zbiera się całkiem pokaźna biblioteczka. Zapasy na półkach rosną... No właśnie i tak sobie pomyślałam. Bo teraz nie czytam tylko myślę :-) Z pewnością u Was też rosną góry książek, których szkoda wyrzucić, ale nie są aż tak cenne, aby je dłużej przechowywać.

PROPONUJĘ WYMIANĘ PRZECZYTANYCH KSIĄŻEK. Dajmy im 2 życie :-)

Sprawdzałam na poczcie przesyłka ekonomiczna do 2kg kosztuje11zł. W taką paczkę wejdzie przynajmniej kilka książek, więc przy kilku sztukach warto się wymienić! A może ktoś ma książki z dziedzin, które go nie interesują. Może inni z Was akurat takich szukają?

Co Wy na to?
Czekam na pomysły i propozycje

niedziela, 16 grudnia 2012

Pieczemy ciasto jogurtowe

Wczoraj z dziewczynkami byłyśmy umówione na dziecięcy wieczór robienia ozdób choinkowych i pieczenia kruchych ciasteczek. W gości nie wypada jednak pójść z pustymi rękami, a w czasie twórczej pracy szybko się głodnieje. Postanowiłyśmy zrobić więc ciasto. Oto ilustrowany sprawdzony przepis na ciasto jogurtowe.



Składniki: 

ciasto jogurtowe. Zielona ekspansja

 
680g  mąki
4 łyżeczki proszku do pieczenie
4 całe jajka
200g cukru
2 cukier waniliowy
szklanka oleju
600g jogurtu naturalnego
Owoce do wyboru – np. brzoskwinie, maliny, wiśnie, truskawki... co komu przyjdzie do głowy 
Ciasta wystarczy na dużą prostokątną blachę


1. Przygotowujemy brzoskwinie (połówki brzoskwiń z puszki przed krojeniem lepiej osuszyć ręcznikiem papierowym wtedy wystąpi mniejsze prawdopodobieństwo zakalca :-) Kroimy połówki na plasterki.. lub takie tam kawałki mniejsze - w zależności od umiejętności. Tak, czy siak się zje :-) No i soczek też trzeba wykorzystać...

ciasto jogurtowe

 2. Mąkę przesiać z proszkiem do pieczenia. Więksi odmierzają, mniejsi wsypują...

ciasto jogurtowe
 
3. Dodać cukier i delikatnie przemieszać.

dzieci robią ciasto jogurtowe


4. Dodać pozostałe składniki 

 jajka :-) Tak przy jajkach zawsze jest najlepsza zabawa. Zwłaszcza przy tych wiejskich ze zdrową grubą skorupką....

dzieci robią ciasto jogurtowe
  
Olej :-) Oleju  tylko 1 szklanka, nalewaniem trzeba się więc podzielić...Lejemy razem. Po jogurcie można wreszcie oblizać palce :-)
Żeby zrobić dużą blachę musiałyśmy podwoić proporcje oryginalnego przepisu. W między czasie okazało się więc, że nasza miska będzie zbyt mała... Musieliśmy wygrzebać większą żeby jogurt się zmieścił :-)

dzieci robią pyszne ciasto jogurtowe

 5. Wymieszać delikatnie, ale nie zbyt długo, tak aby masa stała się gładka. Wstępne mieszanie robiły dziewczyny, ale trzeba było nieco pomóc.

 
6. Przygotować blachę – natłuścić i obsypać bułką tartą

7. Przełożyć masę do formy i ułożyć na niej owoce. To smaczniejsza część przygotowań :-)


8. No i do pieca. Dodałyśmy jeszcze trochę jagód z letnich zbiorów
Pieczemy w 170-180*C przez około 60-70 minut, ale pod koniec najlepiej sprawdzać patyczkiem.

 
9. Po ostygnięciu posypać cukrem pudrem. Nasze jechało gorące prosto z pieca w bagażniku na imprezę...

A potem wystarczy je tylko ze smakiem zjeść :-)

pyszne ciasto jogurtowe

SMACZNEGO :-)

czwartek, 13 grudnia 2012

ZAPROSZENIE

Serdecznie wszystkich zapraszam na nowy BLOG Adriana Fishera - projektanta labiryntów z 6 rekordami Guinnessa na koncie.
To niesamowity człowiek o niesamowitym umyśle i poczuciu humoru. Jeżeli chcecie zobaczyć świat jego oczami odwiedźcie koniecznie jego blog

Adrian Fisher Maze Maker

 http://fishermazemaker.blogspot.com/



czwartek, 29 listopada 2012

Powiększone stado w tym kilka bonusów...


2 tygodnie temu nasza Daisy nagle zaczęła tyć. Na początku nawet się ucieszyłam, bo to bardzo aktywny pies. Potrafi rano wybiec na pole i wrócić po 3-4 godzinach z wywieszonym jęzorem. Najczęściej bawi się ze skowronkami... W tym czasie Piorun i Ivy jako nieco starsze psy nie marnują czasu na bieganie w lewo i w prawo. W tym czasie namiętnie ryją w wysokich brzegach jeziorka. I tak rude mordy po same oczy pokrywa dodatkowo gruba, ruda warstwa gliny. Takie darmowe SPA...
No, więc martwiłam się o moją Daisy, że to takie chude! Nawet zaczęłam jej kupować oddzielnie pokarm dla psów aktywnych. Tak jak wspomniałam 2 tygodnie temu moja sunia zaczęła przybierać na wadze. Bardzo się ucieszyłam, że na zimę nabierze wreszcie trochę masy... 
 
 
W zeszłym tygodniu przestałam się cieszyć, kiedy to ze zdrowego wyglądu zaczęła przechodzić w kształt kulisty. Nasza sunia okazała się być w ciąży... Wtedy sobie przypomniałam, że przed naszymi wakacjami psy zaczęły się zachowywać dość dziwnie, no a potem nas nie było... Nie wpadła mi do głowy cieczka, bo Daisy przechodziła swoją pierwszą zaledwie 4 miesiące wcześniej :-)
Ogólnie pocieszające było to, że jedynym sprawcom zamieszania mógł być nasz rudy Piorun. 


Sprawca całego zamieszania - PIORUN we własnej osobie
Pojechałam na USG. Werdykt: 4 sztuki, poród za 1-2 tygodnie. Cztery pieski to liczba do przeżycia nawet gdyby miały zostać z nami.... Pola ci u nas dostatek :-)
  
Termin porodu, który wyznaczył weterynarz minął 4 dni temu. Daisy wyglądała już jak całkiem spora betoniarka, a tu akcji porodowej ni widu, ni słychu... Wreszcie wczoraj wieczorem przestała ganiać za ptaszkami i uwaliła się wieczorem wśród naszych butów. O 11:00 przyszła na świat pierwsza świnka morska... piękniuśny, zdrowiuśny piesek. Rudy z białymi łatkami na mordce, łapkach i karczku!



Godzinkę później urodziła się sunia. Tej samej urody a 15 minut później następny szczeniaczek.

 Pierwsza parka :-)

Jako akuszerka towarzyszyłam młodej matce, ale z dumą muszę powiedzieć, że Daisy radziła sobie świetnie i właściwie oprócz mojego duchowego wsparcia właściwie nic ode mnie nie potrzebowała.
O godzinie 12:05 pojawił się 4 szczeniak - "ostatni". Ucieszyłam się bo miałam przez chwilę wizję nieprzespanej nocy, a tu wszystko tak sprawnie poszło. Zaczęłam przygotowywać czyste posłanko za zorganizowanym kilka dni wcześniej ogrodzonkiem w pokoju dziennym. Wracam - patrzę...a tam mały BONUS.

A oto moje powiększone stado!!!
Mama z dzieciakami :-)










czwartek, 22 listopada 2012

Mój Trójkąt Bermudzki....

     Nie wiem jak u Was, ale u mnie od trzech dni mgła dosłownie wchodzi do domu.

 Czuję się jak w Trójkącie Bermudzkim! 5 kilometrów dalej świeci słońce a u mnie taka mgła, że trudno rozeznać się w porze dnia.... i do tego wszędobylska cisza.

Mimo wszystko coraz bardziej lubię to miejsce. Właściwie nie można rozstawać się z aparatem fotograficznym... Co by było gdybym przeoczyła ten widok!! Niemal herbaty rano nie wylałam biegnąc po schodach po aparat. Takie ujęcie było możliwe tylko przez kilkadziesiąt sekund. Potem mgła znowu zgęstniała i było widać... nic!


Moja fascynacja tym miejscem rośnie z każdym dniem. Panuje tu niesamowity mikroklimat, który pozwala oglądać przepiękne zjawiska atmosferyczne, dzikie zwierzęta i piękne rośliny.



A przecież to nie koniec świata! Mieszkam zaledwie 40 km od Gdańska. Teraz po roku mieszkania na środku pola mam jeszcze więcej powodów, żeby twierdzić, że warto wyprowadzić się z miasta... chociażby dla samych widoków!! Dla mgieł, burz, zachodów i wschodów słońca, dla szronu na gałązkach drzew i nawet dla 1 dnia zimy w październiku... I dla nieba pełnego gwiazd.





wtorek, 30 października 2012

Pięknie, ale nadal zimowo...

Jaka u Was pogoda?

 U mnie jest pięknie, ale nadal zimowo. Gdzie ta jesień? Rośliny ciągle jeszcze mają część liści, a tu minus 10*C w nocy. Dzisiaj w dzień było zaledwie + 2*C... Fatalnie..., ale pięknie :-)