wtorek, 31 lipca 2012

Podziękowania

Nie było mnie trochę na blogu, a tu proszę jaka niespodzianka otrzymałam jakiś czas temu wyróżnienie PRIX od Olinki




Z wielką przyjemnością przekazuję dalej!!

1. Do Andrew Bellingham, który odważnie dołączył się do blogu swojej żony Kasi the garden - Blog Kasi & Andrew Bellingham

2. Do Ewy, która jest najwspanialszą mamą dla swoich pisklaków Ozdobne ptaki i inne zwierzaki

3. Do Talibry za jej pasję Kolory moich pasji

4. Do Gabi za jej cudowny blog Cztery pory roku

5. I do Babskiej Amatorskiej grupy fotograficznej- Aparatki  za wspaniały pomysł na bloga

poniedziałek, 30 lipca 2012

BIOLOGICZNA KONTROLA ŚLIMAKÓW CZY ROBÓTKI RĘCZNE?



Są wakacje, a ja jestem "matką pracującą" dwójki wiecznie niewyżytych dziewczynek... No cóż moja praca jest o tyle dobra, że dzięki sympatycznym klientom mogę dzieciaki zabierać ze sobą. O ile jest dobra pogoda i nie ma żadnych poważnych spraw do uzgodnienia ;-) Dzisiaj rano pogoda była pod wielką niewiadomą, ale dziewczynki postanowiłam zabrałać ze sobą. Ogród, do którego się wybierałyśmy jest już "prawie" skończony. Zostały jeszcze dosadzenia roślin, których nie mogliśmy wykonać ze względu na "wiecznie" trwające prace budowlane.


Trzeba wyprowadzić na prostą nieszczęsny trawnik, który w zeszłym roku wysiewaliśmy 3 razy!!! Za każdym razem przychodziła ulewa i wszystko spłukiwało... Tak, czy siak ogród nabrał już swojego kształtu i teraz potrzebuje tylko czasu, żeby rośliny szczelnie wypełniły kwietniki.


Zaczął padać deszcz, ale uzbroiłyśmy się w pelerynki i kalosze i pojechałyśmy. W ciągu podróży pogoda zmieniła się z deszczowej na piękną słoneczną. W ogrodzie ja rozmawiałam z klientem, moje dzieci "zajmowały się sobą".  

Po 15 minutach moja córka przychodzi z garścią ślimaków. Za nią biegnie druga oczywiście też ze ślimaczkami, nieco mniejszymi - "Bo one mamuś są takie słodziutkie"...


Z racji naszej przeprowadzki za miasto moje dzieci teraz są w 100% "wsiowe". Krowy, konie, świnki i kury przestały być już sensacją. Nie boją się myszy, kopią robaki dla dziadka, kiedy ten idzie na ryby. Teraz zabrały się za eliminację ślimaków z ogrodu. To znaczy wysiedlanie. Bo przecież krzywdy im nie zrobią ;-) Ja zadowolona, klient tym bardziej taka biologiczna kontrola wszystkim na rękę... Za chwilę starsza przychodzi oblepiona ślimaczkami i mówi "mamo patrz mam pierścionki", a młodsza :"a ja bransoletkę"... 


To chyba można zaliczyć do robótek ręcznych... :-)


niedziela, 22 lipca 2012

TVN w "moim" ogrodzie

W zeszłym tygodniu miałam przyjemność gościć ekipę "Maji w Ogrodzie". Nie, nie w moim własnym ogrodzie! W ogrodzie, który stworzyliśmy dla jednego z naszych przesympatycznych klientów. To jedno z moich ulubionych dzieł!! Dzięki sercu, które właściciele wkładają w pracę ogród z każdym rokiem nabiera "mocy" i pięknieje! Ekipa TVN gościła tu przez cały dzień. Kręciliśmy historię tego zakątka oraz pieczenie Pizzy w ogrodowym piecu. Było sympatycznie i bardzo smakowicie ;-)




Wprawdzie co i rusz pokapywał deszcz, a na koniec całkiem się rozpadało to jednak kucharzowi Łukaszowi udało się "upichcić" pyszną Pizzę na kamiennej płycie pieca.


Pizzę doprawiliśmy świeżymi ziołami z ogrodu oraz liśćmi hosty. Czy wiedzieliście, że w Japonii hostę uprawia się w ogrodzie warzywnym? Jej młode liście smakują zupełnie jak kapusta!! Ja jednak zostanę przy (niezupełnie) naszej pospolitej białej lub czerwonej główce kapusty :-)


W ogrodzie różanym, jak każdy ogrodnik, właściciel prowadzi walkę z chorobami grzybowymi i szkodnikami. Tutaj jednak zamiast litrów chemii używa się gnojówki z pokrzywy i wywarów z czosnku. Działa!! Śmierdzi, ale działa :-) Róże wyglądają wyjątkowo zdrowo, a to zdarza się przecież nie często...


Ponowne spotkanie z TVN było bardzo sympatyczne. Wszyscy zostali ugoszczeni ciastem, świeżo upieczoną pizzą oraz niespodzianką - tatarem z łososia!! Mmmm... pył przepyszny. Teraz czekamy na emisję programu w zimę :-)

sobota, 21 lipca 2012

ŚWIAT LABIRYNTÓW


Witam po dłuuugiej przerwie. 
Ostatnio zupełnie nie miałam czasu na nic. Każdą minutę poświęcałam naszemu nowemu przedsięwzięciu. Dzisiaj było wielkie otwarcie. Trochę się bałam jak to wszystko wyjdzie, ale myślę, że jak na pierwszy dzień było całkiem nieźle. Najważniejsze, że pogoda dopisała. Wprawdzie koło 14:00 zrobiło się zimnawo, ale za to nie padało a o 16:00 nawet wyszło słoneczko!!! Dzieciaki zadowolone. Moje od 2 dni nie chcą zejść z "pola" ;-) Pomimo braku przedszkola przez całe wakacje znalazłam, więc całkiem niezłe wyjście z sytuacji pracująca matka - znudzone dziecko.

Kilka zdjęć z naszego "placu zabaw"  ;-)

 Oczywiście moje córki pomagały w organizacji!! Oliwka malowała labirynt matematyczny, a Domiśka testowała zabawki ;-) Najmłodsze dzieci oblegały labirynt ze słomy


Starsze dzieci wybrały labirynt linowy

A młodzież i dorośli łamali głowy na labiryncie "góra dół" oraz na labiryncie matematycznym... 

A najodważniejsi wybrali się w "pole"

Tak było dzisiaj.... myślę, że wyszło całkiem sympatycznie ;-)