wtorek, 30 czerwca 2015

Lubimy łubiny

Mój ogród to wieczna walka z gliną, perzem i skrzypem. Kwaśna glina to ciężki orzech do zgryzienia, ale jakoś sobie z tym dobrem zastanym radzę. Przede wszystkim wiosną, a czasami dodatkowo latem dodaję wapna. Bez wapna w 1 sezonie wszystkie roślinki były malutkie i żółte. Teraz jest znacznie lepiej. Co roku dodaję też kompostu i ściółkuję drobną, przekompostowaną korą. Ktoś powie "chwila, ale kora też jest kwaśna!". Tak wiem, ale po jej przemieszaniu jesienią z moją glebą, jej struktura znacznie się polepsza. Staje się lżejsza i pulchniejsza. Liściówka byłaby idealna, ale ja jestem przecież na środku pola!! Zero drzew! Oprócz tych, które posadziliśmy :-(

Walczę więc z podłożem i jest coraz lepiej :-) Muszę jednak powiedzieć, że bardzo mile zaskoczyły mnie łubiny. Staram się obserwować co wokół mnie, dziko, rośnie dobrze. Co sezon łany dzikich łubinów  rozkwiecają łąkę! Sięgnęłam więc po ogrodowe wersje no i sami zobaczcie!





Prawda, że cudowne!! Moje ulubione łubiny to te jednobarwne :-)
A takie piękne łubiny można było podziwiać w tym roku na Chelsea Flower Show w Londynie.



A tu łubiny również z Chelsea ale 2012


Lupinus Beefeater
Lupinus Masterpiece
Lupinus Ted Rum