Uwielbiam mój nowy dom, a przede wszystkim to, co widzę za
jego oknami. Dzisiaj rano wstałam i aż westchnęłam z zachwytu... Przyznam, moje
ogrodnicze nawyki przez chwile dały o sobie znać. Przeleciały mi przez głowę
myśli związane z przymarzaniem roślin, co trzeba osłonić itd..itp.. ale to tylko przez chwilę. Malowane jesienią drzewa i szron na niekoszonej
łące to widok, który przywitał mnie dzisiejszego ranka. Zobaczcie sami :-)
A teraz pisząc o wrażeniach, jakie przynosi, zdawałoby się zwykły
widok za oknem, zastanawiam się czy wcześniej mieszkając w mieście, w ogóle zauważałam,
co za oknami się dzieje? Chyba nie. Nie należę do pokolenia starszych Pań spędzających
przedpołudnia na okiennym parapecie w towarzystwie poduszki. Mój dzień pracy
niewiele się zmienił. Przecież nadal mam te same obowiązki... + kaczki i kury i
wielkie pole kukurydzy. Tak, zdecydowanie mam więcej obowiązków. A jednak teraz
znajduję czas na patrzenie za okno, patrzenie w wieczorne niebo i oglądanie
gwiazd... Uwielbiam mój nowy dom...