wtorek, 13 marca 2012

HADLOW COLLEGE, historii część dalsza

Hever było moim pierwszym zagranicznym wyzwaniem. Nowe miejsce, nowi ludzie i „bardzo nowy” język... Miałam tu pozostać 6 miesięcy i odbyć staż zawodowy. Atmosfera była, muszę powiedzieć, dość specyficzna... Oprócz głównego ogrodnika pracowało tu jeszcze kilku ogrodników jednak jedynie ja i „boss” porozumiewaliśmy się przy pomocy nazw łacińskich roślin. Nie trudno zgadnąć, że nie było to dobrze odbierane. Główny ogrodnik po rozmowie z właścicielką posiadłości zaproponowali mi wizytę w Hadlow College oraz rozmowę z jednym z wykładowców. Nie bardzo wiedziałam, o co chodzi, więc jakież było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że właśnie odbyłam rozmowę kwalifikacyjną i że zostałam przyjęta na 2 rok kursu BTEC National Diploma In Professional Gardening.  Moi pracodawcy stwierdzili, że nie powinnam tracić czasu przy odchwaszczaniu ogrodów Hever Castle... Ja osobiście nie żałuję tych 3 miesięcy pracy. Nauczyłam się podstaw języka ogrodniczego, utrwaliłam sobie wiele nazw roślin, o których uczyłam się w Polsce. Do tego zobaczyłam rośliny, które w technikum oglądałam jedynie na obrazkach!! Tulipanowce, metasekwoje, sekwoje, miłorzęby, cedry... Te rośliny u nas to raczej rzadkość tu po prostu rosną na środku trawnika!!



Te 2 zdjęcia pochodzą ze strony ogrodów Hadlow College http://www.broadviewgardens.co.uk/

I tak właśnie zaczyna się kolejny, pełen przygód etap mojej przygody w Anglii! Hadlow College to niesamowite miejsce. To uczelnia połączona z ogrodami pokazowymi, które jednocześnie są salami wykładowymi. Nauka przedmiotu „rośliny ozdobne” w całości przeprowadzana jest na świeżym powietrzu. Każdy ma obowiązek zerwania fragmentu rośliny, dotykania jej, zgniatania i wąchania. Wszystkie chwyty dozwolone! Główny cel – zapamiętanie rośliny do końca życia. Tabliczki zakaz deptania trawników, zakaz wchodzenia na kwietniki nie istnieje!! Mimo to każdy student szanuje pracę swoich kolegów, którzy ogrody projektowali, wykonywali i pielęgnują. Nikt nie niszczy pracy poprzedników. Każdy podchodzi z szacunkiem zarówno do roślin jak i ich opiekunów. Jest to wspaniałe miejsce, dom dla setek różnych odmian bylin, krzewów i drzew oraz jednej z najpiękniejszych i największych kolekcji ciemierników w Wielkiej Brytanii.
 




BTEC National Diploma In Professional Gardening, na który uczęszczałam to genialny w swej strukturze kurs. Przebiegał w formie „Sandwich time”. Ta kanapka to przekładaniec nauki i pracy – praktyki. Nauka przebiegała w systemie 2 tygodniowych zjazdów 7 dni w tygodniu od rana do wieczora. W każdym bloku było jedynie kilka przedmiotów, przy czym zawsze były „rośliny ozdobne”. Z tego, co pamiętam na moim pierwszym zjeździe przerabiałam trawniki i gleboznawstwo.
Pod koniec każdego zjazdu mieliśmy egzamin pisemny z przerobionego materiału. Do tej pory uśmiecham się na myśl mojego pierwszego sprawdzianu! Wprawdzie miałam ze sobą 4 tomowy słownik Angielsko -Polski, ale konia z rzędem temu, kto zaczynając naukę języka obcego będzie posługiwał się językiem zawodowym na poziomie pozwalającym na zaliczenie pracy pisemnej!! Oczywiście nie poddawałam się i bardzo dziękuję za wyrozumiałość wykładowców (podejrzewam, że się nieźle bawili)... Otóż moim sposobem na zaliczenie prac było pismo obrazkowe połączone z elementami komiksu. Chyba posiadałam jakieś predyspozycje w tej dziedzinie, bo prace udawało mi się zaliczać na bardzo dobre oceny.
Po dwóch tygodniach intensywnej nauki mieliśmy 2-3 miesiące intensywnej pracy w terenie. A po niej ponownie naukę i tak na zmianę. Część ze studentów miało już stałą pracę i nauka była jedynie formą dokształcenia. Pozostali znaleźli sobie miejsca praktyk na cały okres nauki. Ja chciałam czegoś więcej, przez całe dwa lata, co pewien czas zmieniałam ogród. I to dopiero była przygoda!!! Pracowałam w ogrodach prywatnych, w ogrodach przypałacowych różnego typu, a nawet w ogrodzie Johna Brookesa. I o tym opowiem następnym razem... ;-)