Czasami mam wrażenie, że zakładając swój ogród po godzinach i w weekendy ukończę go za jakieś 20 lat... Ten weekend jak prawie każdy spędziliśmy na pracach ogrodowych. Tym razem dzieciaki nieco pomogły. Mała przepikowała maczki kalifornijskie. Wysiałam je z zebranych w zeszłym roku nasion i sama się zdziwiłam jakością nasion :-) Wykiełkowało chyba 120%
Domiśka wysłuchała instrukcji pikowania z pełną irytacją. Bo przecież wie co i jak :-). Swoimi malutkimi paluszkami świetnie sobie poradziła.
Oliwka choć długo nie wytrzymała to pomagała przy ładowaniu kamienia płukanego. Dzisiaj udało nam się skończyć większą część nawierzchni żwirowych w ogródku warzywnym i przed szklarenką.
Posadziliśmy duuużo gladioli. Jestem ciekawa letniego efektu. Szykują się dalsze prace przed domem. Nie mogę się doczekać bo mam już dosyć bałaganu od strony ogrodu właściwego. Od 2 lat pracuję nad przedogródkiem, a reszta ogrodu... daleko w polu :-) Moja szklarenka wygląda coraz lepiej. Od strony pola nasadziłam ponad 200 brzózek.Trochę żal widoków, ale trzeba się osłonić od wiatrów i stworzyć wreszcie wnętrza ogrodowe. Dużo pracy przed nami!!!