środa, 24 czerwca 2015

Mój warzywnik w czerwcu

Po 2 miesiącach sztucznego utrzymywania wilgotności w naszym "trójkącie bermudzkim" wreszcie pada! Wiem, u niektórych z Was pada i pada i już macie dość, ale u nas ziemia sucha już była jak pieprz i nic nie rosło. No może oprócz populacji mszyc wszelkiej maści i wielkości. Można przebierać zielone, czerwone, czarne... Właśnie przez te zmory musiałam pozbyć się bobu. No trudno... W zeszłym roku bób był cudowny! W tym nie będzie w ogóle... Taka zmienność ogrodowego losu.

Bobu więc nie mam, ale za to mam szpinak i buraczki, i jarmuż, i marcheweczki i cały przekrój różnorodnych sałat. Rosną kapustki, kalarepy i brukselki. Po deszczu nawet fasolka wzięła się w garść, a już myślałam, że ją przewiało "na śmierć". Bo oprócz tego, że nie padało to wiało i wiało...
Moja nowa część ogrodu warzywnego pomału wypełnia się kapustnymi :-) i ziemniaczki znalazły tutaj kawałek miejsca dla siebie. Pomiędzy kalarepą i jarmużem posadziłam czerwone gladiole. Wysiałam też maczki... myślałam, że nasiona już słabe będą, bo przywiozłam je kilka lat temu z Anglii... Jest mega gęsto... mimo przerywania ;-)


W kurniku Śnieżka (nasza kurka brahma) siedzi na 7 jajkach. Broni jej dumny ojciec Kazik w towarzystwie swej wiernej pierwszej żony - Rudej.




A w starej części warzywnika: szpinak, cebula, czosnek, marchew i ziemniaki. 
Na górze obornika posadziłam ozdobne dynie. Może teraz po deszczach też nabiorą mocy :-) A w szklarence pomidorki...

Ziemniaki wysadzałam już w marcu i proszę! Dzisiaj pierwszy zbiór! 

 

Mniam :-) 


W kąciku ogródeczka uśmiechają się czerwoniutkie poziomeczki :-) Długo tam nie powiszą. Zaraz dziewczynki się do nich dobiorą!!