środa, 19 listopada 2014

Smoczki, ptaszki i garnuszki, czyli moje ceramiczne hobby

W sierpniu byłam na kolejnym III już stopniu kursu ceramicznego w Łucznicy. Tym razem większość czasu bawiliśmy się z raku. Budowaliśmy też piec węgierski oraz piec z butelek :-)
Ja niestety miałam utrudnione zadanie. Pierwszego dnia kursu biegnąc na śniadanie zjechałam ze schodów i się troszkę połamałam :-( Lewa ręka w gipsie i podusia pod złamaną kością ogonową...
Nic to!!! Kurs, jak zawsze kursy łucznicowe, uważam za udany!!!

 




 Raku to technika wypalania ceramiki, która w skrucie polega na:

Szybkim wypaleniu prac w temperaturze około 1000*C w piecu gazowym
Wyjęciu czerwonych od gorąca prac z pieca
Włożeniu prac do wiadra i przysypaniu trocinami oraz zamknięciu pokrywy (odcięcie dopływu tlenu)
Po kilku minutach wyjęcie prac z trocin i włożenie do zimnej wody
Po ostygnięciu oczyszczenie prac z sadzy
i już.....

A tak wyglądają moje gotowe "garnuszki"

Smok. Po wypaleniu raku nieszkliwiona glina nabiera koloru dymu.
 Poszkliwione były jedynie kropy :-)

Ślimaczki. Jasny był szkliwiony szkliwem bezbarwne krakle. Pod szkliwem widać naturalny kolor białej gliny. W spękaniach kolor ciemny pochodzący z dymu. Muszelka nie była szkliwiona dlatego jest czarna.

Ten ślimaczek poszkliwiony jest szkliwami redukującymi, czyli takimi co to w raku zmienią się "nie wiadomo jak" :-)

A to cukierniczka w szkliwach redukujących


To efekt uzyskany bez redukcji tlenowej za to z użyciem końskiego włosia. "Lubię to" :-)

A to prawie"naked raku" (różnicę znają tylko uczestnicy wspomnianego kursu ;-)


A to smoczek bez szkliwienia.